Wycieczka do Kamminke.
Chcę Wam polecić wycieczkę rowerową do Kamminke. To moja ulubiona trasa na wyspie. Pętla ma długość nieco ponad 20 km. Częste przystanki na piwko i lody. Tak więc dla każdego.
Na wycieczkę wziąłem dwi dziewczyny. Jedna to moja córka, druga to koleżanka córki. Mamy nie chciały.
Obie mają po 12 lat, wyglądają na 15, w głowie 9. Lekko, więc nie będzie...
Był początek maja, a pogodę mieliśmy super. 25 ℃. Więc laski uparły się, że biorą stroje kąpielowe – bo przecież będzie jeziorko. Godzinę cierpliwie tłumaczyłem dzieciom, że może i jest ciepło ale woda ma na pewno tylko kilka stopni. Wspominałem, że w głowie 9?
Jedziemy.
Trasa biegnie wzdłuż ul.Wojska Polskiego, cały czas drogą rowerową. Około 2 km. za granicą skręcamy w lewo, za sklepem Sky. Pierwsza górka.
Koleżanki szybko wymiekają. Za chwilę poddaje się reszta ekipy. Mistrza podjazdów nie wyłoniono.
Na górce ciekawostka. Są posadzone, w różnych latach drzewa. Oznaczone są tabliczkami z nazwą i datą posadzenie. Daje wyobrażenie.
Teraz z górki.
Dojeżdżamy do jeziorka Wolgastsee. Pogoda super, plaża pełna. Woda zaskakująco ciepła. Pełno też dzieci w wodzie. Bardzo ciepłej wodzie. Dziewczyny tylko patrzą na mnie. Patrzą tak jakoś ... niefajnie.
Przekupię je lodami.
Nad jeziorkiem jest imbis i przystań z łódkami i rowerami wodnymi do wynajecia. Prowadzi je, od zawsze, małżeństwo. Bardzo sympatyczne. Jest piwko, są lody. Polaków chyba więcej niż Niemców.
Bierzemy rower.
Razem z nami od pomostu odbija łódka. W łódce dziewczyna i chłopak - tak na oko po 20 lat.
Moja załoga fantazjuje: "na pewno się jej oświadcza" , " wybrał łódkę, żeby nie uciekła", "blisko brzegu, dopłynie".
Wahają się: Podpłyńmy! Albo nie! Dobra podpłyńmy! Lepiej nie! Tak przez pół godziny.
Podpływamy. Chłopak łowi ryby, panna się nudzi. Rozczarowanie.
Oddajemy rower i jedziemy dalej. Szutrową trasą w lesie. Bardzo miłą. Trochę górek ale do przyjęcia.
Po 30 min. dojeżdżamy do Kamminke. Jest to stara wioska rybacka nad Zalewem Szczecińskim, przy samej granicy z Polską. Częściowo leży na bardzo wysokiej skarpie. Na górze jest świetny punkt widokowy.
Uwaga: miejsce to łatwo przegapić. Gdy jedzie się od strony jeziorka to na górze, na poczatku wioski, należy skręcić w lewo pomiędzy domami. Póżniej króciutko - jakies 30 m.
Ponieważ jesteśmy na samej górze to teraz w drogą dół. Jest wyjątkowo stromo. Po bokach stare, bardzo małe, trochę jak dla Hobbitów, domki rybackie ( ludzie kiedyś byli tacy mali ? ) Domki są odnowione. Część kryta strzechą. Warto przyjechać choćby po to, by je zobaczyć. Sorry, że bez zdjęcia - pilnowałem panienek na zjeździe.
Na dole przystań i knajpka z wędzoną rybką i piwkiem.
Pół obsługi to Polacy. Pozostali to Niemcy zupełnie dobrze mówiący po polsku - znak czasów. Ceny, za to, niestety już tylko niemieckie. Jemy lody itd.
Teraz powrót do macierzy.
Do granicy jedzie się około 10 min. Jest tam mała kładka, która łączy. Nad rowem - taka granica.
Jest tam kamień. Chyba po to aby samochodem nie wjechać. Na kamieniu jest napis Polska. Tyle, że nie wiadomo dlaczego jest w kolorach żółto-niebieskich. Takich Ukraińskich. Są różne teorie. W tym także ta ekonomiczna - budowlańcy kładki. Hydrozagadka.
Polska.
Jedziemy przez działki. Takie nasze klimaty - działkowicze, słychać kury itd. Do centrum mamy jakieś 5 km. drogą rowerową. Laski nieco zmęczone ale mówią, że fajnie.
Żal, że to koniec.
Trasę polecam!
Trasę znajdziecie po linkiem:
http://mojrower.pl/trasa/307/s...
Kamminke na mapie ( dodał administrator):