Ta ,,druga" , dzika plaża
Z mężem jeździmy do Świnoujścia co roku, jak tylko robi się ciepło. Zawsze zastanawialiśmy się jak to jest na plaży, kiedy wokół nie ma tylu turystów - plaża to dla nas nie tylko piasek, ale mnóstwo parawanów, piłek plażowych wzbijających się w powietrze oraz liczne grupy spacerujących ludzi . Postanowiliśmy więc przekonać się o tym na własnej skórze i pojechać na dziką plażę, znajdującej się po drugiej stronie Świny - i zobaczyć plażę bez wcześniej wspomnianych ,,artefaktów";)
Aby dostać się na drugi brzeg, należy skorzystać z przeprawy promowej. Wybraliśmy tą dla mieszkańców, prom kursuje częściej i jest ,,bliżej" naszego celu.
Przeprawa trwa tylko kilka minut. Po wyjściu z promu należy pojechać w lewo, następnie prosto aż zobaczymy pierwszą ścieżkę rowerową - R10. Jedziemy teraz do końca ścieżki, a potem dalej prosto aż zobaczymy drugi przejazd kolejowy, a za nim kolejny odcinek drogi dla rowerów.
Tą ścieżką, która raz bywa ,,ładniejsza", innym razem mniej, jedziemy do samego wejście na plażę. Dla zmotoryzowanych wybudowany jest parking, który wygląda na bezpłatny.
Już przy wejściu na plażę spotykamy innych zwiedzających. Na samej plaży jest bardzo mało ludzi, tylko jeden parawan i żadnej piłki, natomiast więcej roślin i zwierząt.
Trasa ma około 4 kilometry, pokonaliśmy ją w około 20 minut. Na trasie nie występują żadne utrudnienia w postaci stromych pagórków, jedynie braki w odcinku drogi dla rowerów.
Jeżeli ktoś ma ochotę na trudniejszą trasę , powinien nie skręcać w lewo przy gazoporcie, lecz pojechać prosto i w lewo - kierując się znakami na latarnię morską. Trasa jest dłuższa i wiedzie przez las ( bez ścieżek rowerowych).